SKPB

Słoneczko świeci, wiaterek powiewa, a ty spokojnie wędrujesz sobie górską ścieżką ... A tu nagle pobliskie krzaki zaczynają się trząść, słychać jakieś złowieszcze sapanie i z ciemności wyłania się dziwny stwór. Zwierzę to czy człowiek? Czerwone, brudne, oblepione liśćmi, igliwiem i wszelkim innym leśnym śmieciem, z wielkim worem na plecach! Jeśli kiedykolwiek przydarzyło Ci się coś takiego, zapewne nie byłeś świadkiem inwazji Marsjan. Po prostu spotkałeś rasowego eSKaPeBola.

Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich to jedyna organizacja na świecie zrzeszająca ludzi, którzy mają zupełnego hopla. Na punkcie gór i wszystkiego co z Nimi związane oczywiście.

Studenckie? Bo kto inny, jeśli nie student może podczas nudnych wykładów planować kolejne wyprawy i trasy wycieczek? Spotkacie jednak tzw. weteranów kołowych - SKPB powstało bowiem już ponad 40 lat temu. Beskidzkich? Właśnie te góry upodobali sobie nasi warszawscy zapaleńcy. I nie dość, że sami spędzają tam pół życia, to jeszcze ciągają ze sobą nieświadomych licealistów (na Beskidzkim Trakcie), innych studentów (na rajdach: Beskid Niski i Połoniny) i kogo tylko popadnie. Ale nie myślcie sobie, że na Beskidach kończy się teren eskapebolskich zainteresowań. Prawdziwego "Czerwońca" (to od czerwonego przewodnickiego polaru) można spotkać prawie wszędzie. Słowacja, Rumunia, Kaukaz, Pireneje. Jakiekolwiek wybrzuszenie terenu na świecie przyjdzie wam do głowy, na pewno spotkacie tam ICH.

A przewodnikiem SKPB wcale nie jest tak łatwo zostać. Aby dumnie nosić na piersi przewodnicką blachę, najpierw trzeba (oprócz ukończenia 18 lat i - he he - zdania matury) przebrnąć przez parę fajnych wykładów, wyjazdów różnej maści i upierzenia (ale w góry oczywiście) oraz zaliczyć egzaminy - teoretyczny i praktyczny czyli tzw "przejście". Wszystko po to, aby prowadzając ludzi w górskie nieznane dostarczyć im trochę wiedzy i dużo radości a także pozwolić bezpiecznie i w jednym kawałku wrócić do domu. Taaa, eskapebole to moi ulubieni szaleńcy. Gdybym chciała napisać o nich wszystko, ten informator musiałby istnieć w tylu tomach ile liczy sobie najnowsza encyklopedia PWN. Chcecie wiedzieć więcej? No to w drogę!

Sixa

Tags: